Moja próba narysowania mamy Remiego z Barw Biedy :D Celowo wygląda na młodszą niż jej syn. Ona jest z takich co się nie starzeją. Widywałam takich ludzi, co się nie starzeją. Jedni mówią na to "dobre geny", ja mówię na to "pakt z diabłem". W przypadku mamy Remiego to byłaby prawdopodobnie mieszanka dwóch powyższych, a także konserwacji wódką i mrozem.
Obserwatorzy
niedziela, 20 października 2013
niedziela, 22 września 2013
Stworzenia
"Co to jest" - spytała mnie znajoma. Mówię jej, że to są takie demonowate stworzenia z mojego słynnego nigdy nie powstałego uniwersum pseudofantasy, które występują parami wyglądają jak to co ostatnio zjadły. "To co one ostatnio zjadły?" - spytała mnie. Odpowiedziałam, że jeden z nich zjadł małą dziewczynkę, a drugi wielkie pijawkowate chujwieco. "Właściwie to jak smakuje takie wielkie pijawkowate chujwieco?". No cóż., myślę, że jak nieszczęście D:
poniedziałek, 26 sierpnia 2013
Zgubek
Z serii postaci z moich tworów, których nigdy nie stworzę, ale całe życie będę twierdzić, że kiedyś jednak to zrobię - oto święty od zaginionych kul, czyli Zgubek (tak, to jest inspiracja świętym od morderców). Kto ma go w drużynie jest nietrafialny przez kule, bełty i strzały, a jak się jest pod ostrzałem to się mówi "Zgubek, nie patrz" i on wtedy chowa twarz w dłonie i jest się nietrafialnym podwójnie. Bo jest się nietrafialnym tylko od kul, których Zgubek nie widzi, a on jest, czujecie, niewidomy. Nie pytajcie jak to działa, tak po prostu jest!
Poza tym święty od zagubionych kul jest świętym komplementarnym ze świętym od rykoszetów :)
wtorek, 20 sierpnia 2013
środa, 31 lipca 2013
Meh
Zrobiłam sobie listę rzeczy do zrobienia. Znalazło się na niej dużo pozycji, w tym odpisanie na zaległe maile, jakieś zlecenia i takie tam. Spontanicznie zrobiłam więc szkic oddający mój transcendentalny stan ciała i ducha, reprezentujący moje podejście do świata w tej chwili.
Naprawdę by się przydał asystent do ogarniania tego całego burdelu ;__;
piątek, 19 lipca 2013
Bazgru bazgru
Chyba nieźle jak na mnie (pewnie rano zmienię zdanie :D)
Zawsze jak obserwowałam jak ludzie rysują zastanawiałam się skąd wiedzą, primo, gdzie teraz smyrać ołówkiem rysunek, secundo, skąd wiedzą, że skończyli. O ile w tego typu rysunkach tej pierwszej rzeczy nie rozgryzłam u siebie do dziś, o tyle odpowiedź na drugą brzmi "jak się zmęczę". Albo jak już naprawdę nie mam pomysłu na to, co dalej ;)
czwartek, 13 czerwca 2013
sobota, 8 czerwca 2013
wtorek, 28 maja 2013
Marshall
Jebłam fanart. To jest postać z Adventure time. Fajnie się to rysuje, bo styl podobny do chatkowego ;) W najbliższym czasie planuję napisać niemalże esej naukowy na temat tej kreskówki. Czy felieton raczej. Póki co - siedzę w internetach oglądam fanarty z Marshallem.
Wsiąkłam.
Wsiąkłam.
czwartek, 23 maja 2013
poniedziałek, 29 kwietnia 2013
Wreszcie coś rysuję omg ile można robić przerwy dammit
Z serii reaktywacja starych postaci: Erstlin.
Był zaklęćtwórcą – freelancerem, półelfem. Narobił sobie
dzieci, nie był do końca pewny jak, kiedy i z kim, ale chodziły takie po domu,
to optymistycznie zakładał, że to jego. Było tego sztuk 6, straszne kundle
rasowe :P Potomstwo Erstlina tworzyło najlepszy skład drużyny RPG ever: złodziej,
kapłan, czarny mag, battle mag, listonosz i kowal artystyczny (właściwie
kowalka artystyczna).
Tak całkiem zdrowy psychicznie to ten pan też nie był, bo
jak miał w domu jakieś swoje niemowlę na przykład, to potrafił mieć takie
akcje, że w jednym ręku dzierżył dziecko, w drugim książkę, po czym potrafił
dziecko odłożyć na półkę, a książkę ułożyć w kołysce i w poczuciu spełnionego
rodzicielskiego obowiązku iść spać. Nie jestem do końca pewna jaką metodą te
wszystkie dzieci przeżyły.
Co do samego rysunku to kreskę mam ostatnio wybitnie
rozchwianą, brudną i szkicową. No i joł, niech sobie będzie w sumie, lepsza
taka niż żadna ;)
poniedziałek, 1 kwietnia 2013
Reaktywacja postaci - Kakuto
Kakuto jest postacią z mojego Wielce Rozbudowanego Uniwersum Fantasy, należał do rasy co się nazywała Abbyści i każdy przedstawiciel owej rasy wyglądał jak ćpun w fazie terminalnej. Gdzieś pogubiłam oczywiście zaczątki opowiadań z nim, pamiętam jednak że szczególnie podobało mi się jego mieszkanie, gdzie na kominku trzymał butelki po coli, w których były zamknięte dusze ludzkie - na wypadek, gdyby się obudził i był głodny :D Taki to był kwardy madafaka.
Ten rysunek ma identyczną kompozycję i "wynurzenie" z czerni jak mój stary rysunek z nim. Pamiętam jak silnie natchnęło mnie wtedy "Wait and bleed" Slipknota i tak sobie nakurwiałam kartkę na czarno farbą, a mina ma zdradzała zaburzenia emocjonalne. Przyłapała mnie na tym mama i musiałam jej tłumaczyć, że to nie jest tak jak myśli. Ach, młodość...
Jakoś rysowanie tych postaci i przypominanie sobie ich mnie cieszy. Mało co mnie cieszy, więc progress.
sobota, 30 marca 2013
Wreszcie nowe coś
Pisałam ostatnio na fanpage chatki, że znalazłam swój stary, stary komiks. Rysowałam go jakoś we wczesnej podstawówce i na papierze w kratkę, bo tak przecież łatwiej się rysowało kadry :D Wrzucam Wam jeden skan, z litości nad wszelkim żywym stworzeniem wymazałam tekst :D
Ale miało toto 112 stron i było w moim mniemaniu bardzo gangsta, z dziwkami, walkami gangów, wstrzykiwaniem sobie maryhuaniny (DOSŁOWNIE!) i wszystkim. Pamiętam inspirację filmem "Dagnerous minds". Hmm. Może bym nawet zrobiła remake tej historii gdyby tu była jakaś historia, a nie postaci przewijające się kompletnie bez sensu, ładu i składu i po nic, ale miałam silne najście, żeby jeszcze raz narysować główną bohaterkę. Co też uczyniłam.
Jest totalnie mangowa, bo w tamtych czasach nakurwiałam mangę bardzo namiętnie i wyobrażałam sobie, jak to ja też będę rysować mangi na 3500 tomów i każdy będzie bardziej epicki od drugiego. Czasy te wspominam z łezką zażenowania i sentymentu.
Chcę w każdym razie narysować jeszcze Lenę z tego komiksu (tak, TĘ LENĘ... Jako postać jest ze mną od bardzo, bardzo dawna ;)) wg "dizajnu" jaki miała wtedy, czyli włosy proste do łopatek i potem nagle kręcone od łopatek do pasa + z jakiegoś powodu koniczynka czterolistna na policzku.
A potem jak to uczucie mnie nie opuści to zacznę rysować resztę starych postaci, bo wiele z nich wciąż od tej wczesnej podstawówki jest aktualna. I kiedyś, kiedyś spisze ich historie jak będę na to gotowa. Czyli pewnie po pięćdziesiątce :P Czyli pewnie nigdy, bo nie planuję żyć tak długo ;p
Idę Wam rysować jakiegoś sexy króliczka na wielkanoc ;)
- Ślimok
Ale miało toto 112 stron i było w moim mniemaniu bardzo gangsta, z dziwkami, walkami gangów, wstrzykiwaniem sobie maryhuaniny (DOSŁOWNIE!) i wszystkim. Pamiętam inspirację filmem "Dagnerous minds". Hmm. Może bym nawet zrobiła remake tej historii gdyby tu była jakaś historia, a nie postaci przewijające się kompletnie bez sensu, ładu i składu i po nic, ale miałam silne najście, żeby jeszcze raz narysować główną bohaterkę. Co też uczyniłam.
Jest totalnie mangowa, bo w tamtych czasach nakurwiałam mangę bardzo namiętnie i wyobrażałam sobie, jak to ja też będę rysować mangi na 3500 tomów i każdy będzie bardziej epicki od drugiego. Czasy te wspominam z łezką zażenowania i sentymentu.
Chcę w każdym razie narysować jeszcze Lenę z tego komiksu (tak, TĘ LENĘ... Jako postać jest ze mną od bardzo, bardzo dawna ;)) wg "dizajnu" jaki miała wtedy, czyli włosy proste do łopatek i potem nagle kręcone od łopatek do pasa + z jakiegoś powodu koniczynka czterolistna na policzku.
A potem jak to uczucie mnie nie opuści to zacznę rysować resztę starych postaci, bo wiele z nich wciąż od tej wczesnej podstawówki jest aktualna. I kiedyś, kiedyś spisze ich historie jak będę na to gotowa. Czyli pewnie po pięćdziesiątce :P Czyli pewnie nigdy, bo nie planuję żyć tak długo ;p
Idę Wam rysować jakiegoś sexy króliczka na wielkanoc ;)
- Ślimok
niedziela, 3 marca 2013
Hello kitty
Koszulka niesamowicie komponuje się z bransoletką z podróby skóry, ćwiekami i czaszkami, a także z glanami. Jeszcze pasek w ćwieki do pełni szczęścia...
czwartek, 21 lutego 2013
Mices
Zrobiłam sobie takiego doodla licząc, że jak cokolwiek narysuję to mi to coś pomoże. Średnia teoria jednak :P
W każdym razie lubię sobie czasem rysować takie "interakcje" ;)
W każdym razie lubię sobie czasem rysować takie "interakcje" ;)
czwartek, 31 stycznia 2013
czwartek, 24 stycznia 2013
środa, 23 stycznia 2013
Mordka na dziś
Jakiśtam sobie mroczny ryjek. Nauczyłam się nawet czegoś nowego przy nim, czyli że za mocno robię światła na paszczy i po długiej medytacji je w dużej mierze zgasiłam i jest lepiej. Progres!
poniedziałek, 14 stycznia 2013
niedziela, 13 stycznia 2013
coś + update - samiczka cosia
WTF I just made.
Zrobiłam samiczkę, żeby cosiowi nie było smutno.
Wielka lekcja na dziś jest taka, że pędzel 2 z pen pressure wygląda jak ołówek.
Zrobiłam samiczkę, żeby cosiowi nie było smutno.
Wielka lekcja na dziś jest taka, że pędzel 2 z pen pressure wygląda jak ołówek.
Barbarzynka
Pierwsze (pseudo)fantasy since, like, everrr.
Z rysowaniem mam jak z mieszkaniem - im większy syf tym bardziej mi swojsko.
Z rysowaniem mam jak z mieszkaniem - im większy syf tym bardziej mi swojsko.
poniedziałek, 7 stycznia 2013
Rysowanie jest prokrastynacją
Prokrastynuję rysowanie rysowaniem. Jestem taka sprytna, że aż nie ogarniam jak bardzo jestem sprytna.
Nie mam już siły kończyć tego obrazka, a mam wenę to wrzucić zanim wstanę rano i uznam, że to się nie nadaje do pokazywania (jak większość tego co robię :P)
Jest to moja próba zmierzenia się z proporcjami i ambitnym kolorowaniem, taki z więcej niż trzema odcieniami i w ogóle. Na początku chciałam tylko wziąć z siebie zdjęcie jakiejś babki i sobie na niej porysować proporcje. A potem te proporcje wzięłam i zaczęłam kolorować wspomagając się próbnikiem barw. Ostatecznie i tak na końcu pobrudziłam na czarno, ja nie mogę tak po prostu nie pobrudzić na czarno.
poza tym wpadłam na bardzo odkrywczą myśl, że przy rysowaniu portretów najgorzej wychodzą mi oczy, nos, włosy, kości policzkowe, usta i kolorowanie/ cieniowanie. No :)
Fajnie tak popacać fotoszopa, bez obowiązku i w ogóle.
Nie mam już siły kończyć tego obrazka, a mam wenę to wrzucić zanim wstanę rano i uznam, że to się nie nadaje do pokazywania (jak większość tego co robię :P)
Jest to moja próba zmierzenia się z proporcjami i ambitnym kolorowaniem, taki z więcej niż trzema odcieniami i w ogóle. Na początku chciałam tylko wziąć z siebie zdjęcie jakiejś babki i sobie na niej porysować proporcje. A potem te proporcje wzięłam i zaczęłam kolorować wspomagając się próbnikiem barw. Ostatecznie i tak na końcu pobrudziłam na czarno, ja nie mogę tak po prostu nie pobrudzić na czarno.
poza tym wpadłam na bardzo odkrywczą myśl, że przy rysowaniu portretów najgorzej wychodzą mi oczy, nos, włosy, kości policzkowe, usta i kolorowanie/ cieniowanie. No :)
Fajnie tak popacać fotoszopa, bez obowiązku i w ogóle.
Rozgrzewka
Poranna rozgrzewka przed rysowaniem dużego zlecenia komiksowego alias prokrastynacja przed dzwonieniem do podwykonawcy.
Tule mi chociaż z tych lat komiksowania przyszło, że efekt lustra mi się poprawił. W sensie, że po odwróceniu rysunek wciąż jest znośny.
Gdzieśtam w duszy czuję, że powinnam zacząć szkicować jakieś fantasy, bo za x lat chcę robić komiks fantasy, ale tak naprawdę, to mam chęć rysować dominy... Głupia Lena i jej BDSMowski klimat no.
Ech.
Tule mi chociaż z tych lat komiksowania przyszło, że efekt lustra mi się poprawił. W sensie, że po odwróceniu rysunek wciąż jest znośny.
Gdzieśtam w duszy czuję, że powinnam zacząć szkicować jakieś fantasy, bo za x lat chcę robić komiks fantasy, ale tak naprawdę, to mam chęć rysować dominy... Głupia Lena i jej BDSMowski klimat no.
Ech.
niedziela, 6 stycznia 2013
Unexpected drawing time
Revv mnie zaatakowała takim czymś
No to narysowałam:
Przy okazji zaznałam refleksji, że mam straszną spinę dupy jeśli chodzi o rysowanie i where the fuck did the fun part go. Jestem prawie pewna, że kiedyś był w tym jakiś fun part. Chyba musiał być, nie? jakiś. Coś. Gdzieś. Nie wiem.
No to narysowałam:
Przy okazji zaznałam refleksji, że mam straszną spinę dupy jeśli chodzi o rysowanie i where the fuck did the fun part go. Jestem prawie pewna, że kiedyś był w tym jakiś fun part. Chyba musiał być, nie? jakiś. Coś. Gdzieś. Nie wiem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)