Nadal jest faza jarania się Cintiq. Łączy wg mnie wszystkie zalety rysowania na kompie i w realu, gdzie jak wiadomo nie ma takich cudów jak warstwy czy control+z. Wreszcie sobie trochę rysuję, BO TAK. Bez powodu. Jeżu jak to dobrze znowu to lubić.
Z tej okazji na jakiś czas rzuciłam rysowanie WTF Hotel i w sumie od razu poczułam się lepiej. Rysowanie długich projektów jest bardzo przytłaczające, z odroczoną nagrodą ;) A taka jak wiadomo sprzyja prokrastynacji. Jakoś muszę te długie projekty sobie podzielić na małe części. Jakoś oszukać mózg :P
Niemniej różnica w podejściu do rysowania jest teraz niesamowita i mogę zaryzykować stwierdzenie, że obserwujemy tu coś na kształt szczęścia. 'O, jebnę rysunek". "O, gdzie się podziały te 3 godziny? Hmm." i "Czy ja coś jadłam?". No więc nie, nie jadłam. Idę zjeść zanim znowu coś się narysuje ;p
-Ślimok
zazdroszczę czystej radochy :))
OdpowiedzUsuńSuper jesteś!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne rysunki z niecierpliwością.
Zapraszam do siebie (też rysuję)
http://zbiorek-stworzonek.blogspot.com/
Może już za późno, a może teraz coś jesz, więc SMACZNEGO! ^w^
ta wersja lasencji rysowana Cintiqiem wygląda trochę jak żeńska postać z One Piece'a 0.o (nie powiem dokładnie która, bo tam dla uproszczenia większość dziewczyn ma podobne twarze xD')
OdpowiedzUsuńTa z Bamboo ładniejsza...
OdpowiedzUsuń(Wiem, jestem czyste zło i anatomopurystka >:D)